25 października w SSP nr 6 we Wrześni odbyła się XIV edycja Małego Dyktanda skierowana do uczniów klas VII i VIII szkół podstawowych. Do sprawdzenia swojej wiedzy ortograficznej przystąpiło 36 uczestników z 7 szkół podstawowych naszego powiatu : SSP nr 1 we Wrześni, SSP nr 2 we Wrześni, SSP nr 6 we Wrześni, SP w Nowym Folwarku, SP w Kaczanowie, SP w Chwalibogowie oraz SP w Miłosławiu.
Uczestnicy zmagali się z tekstem pt. Przygody dyktandowicza” przygotowanym przez panią Krzysztofę Krupińską.
Jury w składzie: panie Mariola Regulska, Małgorzata Jędraszak, Iwona Każmierczak i Julianna Hauke oceniało prace uczestników. Na wszystkich uczestników czekał poczęstunek.
Zwycięzcami XIV Małego Dyktanda zostali:
1 miejsce – Julia Sikorska SP w Kaczanowie
2 miejsce : Urszula Mańczak SSP nr 6 we Wrześni
3 miejsce – Malwina Maleszka SP w Kaczanowie.
Organizatorem XIV Małego Dyktanda było Stowarzyszenie Twórczości Teatralnej AKT we Wrześni, SSP nr 6 we Wrześni z dotacją Burmistrza Miasta i Gminy Września.
Konkurs przygotowały i prowadziły nauczycielki z SSP nr 6 we Wrześni – Lilla Pylak i Aldona Perkiewicz.
Poniżej bezbłędny tekst dyktanda:
Przygody dyktandowicza
Dwudziestoletni student cyberbezpieczeństwa, skądinąd megamiłośnik polskiej ortografii, znany również jako sztangista wagi lekkociężkiej, przygotowywał się do dyktanda – nie byle jakiego, bo jubileuszowego. Jakżeby on nie miał w nim wystartować, skoro był jego równolatkiem!
Przygotowywał się doń solennie, od półtrzeciej dnia, aby nie okazać się jakimś niedoukiem, zgodnie z instruktarzem profesora Walerego Pisarka, mając ciągle na podorędziu słownik, który przeglądał na wskroś i na wspak, a potem na przemian, na skos i na opak. Niemalże śniły mu się zasadzki botaniczno – zoologiczne: wyobrażał sobie mimowolnie jak bekas kszyk buszuje w bukszpanie, dumał o żabiściekach i rzęsorkach, o ożance oraz o brudnożółtych wiechach urzetu. Co chwilę przyglądał się globusowi, który tkwił na biurku jak ostrzeżenie przed sidłami nazw geograficznych. Błądził wzrokiem od koła podbiegunowego północnego, przez zwrotnik Raka, równoleżnik, po zwrotnik Koziorożca. Zapamiętywał megatrudne nazwy miast.
Jakoż, prawie że spóźniony, trzy przed siedemnastą, wpadł do Wrzesińskiego Ośrodka Kultury na dyktando. Ubrany był, nieco staroświecko, w przyciasny zgniłobrunatny tużurek w słabo widoczne prążki. Ten strój po dziadku, w połączeniu z wydatnym nosem, upodabniał go do strzyżyka wolegooczka.